Michał Tyrpa Michał Tyrpa
415
BLOG

Dziedzictwo "Żagwi", dziedzictwo "Żegoty"

Michał Tyrpa Michał Tyrpa Polityka Obserwuj notkę 25

…czyli o tym, co istotne w kontekście szerszym, niż ten, który wyznacza kalendarz wyborczy.

Wreszcie się doczekałem. Nie, nie odpowiedzi izraelskiego ambasadora. Oto pewien bezkompromisowy tropiciel uchybień względem politycznej poprawności orzekł, iż moje teksty to „bezczelny manifest faszystowski”. Dowiedziałem się przy tym, że „Z antologii wcześniejszych tekstów autora [tzn. moich - MT] można ułożyć książeczkę pt. >>Jak rodził się faszyzm w Polsce - w XXI wieku<<”. Zanim podejmę decyzję, czy za owe oszczerstwa i zniewagi postawić łaskawego komentatora przed sądem, chciałbym się podzielić uwagami, do których natchnęły mnie zacytowane enuncjacje.

„Ceń słowa! Każde może być twoim ostatnim”

Być może bowiem zamiast „filozofować młotem”, albo po prostu odesłać do tekstów oznaczonych tagiem „Krzyż Katyński”, warto najbardziej nawet głupawe obelgi potraktować „dialektycznie”. Jako wyzwanie i okazję do głębszego namysłu. Tym bardziej, że od chwili, gdy jako jeden z typowych licealistów - nietzscheanistów, odurzałem się rozmaitymi Gombrowiczami, a potem jednym ciosem rozcinałem najbardziej nawet zasupłane węzły gordyjskie, minęło kilkanaście mgnień wiosny. Od owych czasów chmurnych i durnych, kiedy pogarda dla „religii niewolników” nie przeszkadzała w nabożnym skupieniu kartkować kolejne numery „Tygodnika Powszechnego” i „Znaku” moja perspektywa zdążyła się w niejednym zmienić. Trudno powiedzieć, co w większym stopniu wpłynęło na ówczesne przewartościowania: heterodoksyjne  lektury, czy nie zawsze godne naśladowania doświadczenia. Dość na tym, że jeszcze zanim trafiłem na wnikliwe analizy Leszka Kołakowskiego dane mi było dokonać odkrycia powagi i dostojeństwa rzymskiego Kościoła. Pod koniec owego okresu burzy i naporu zdołałem się zorientować, że zachwalane przez różne mądrale, nowoczesne wytrychy, niekoniecznie pasują do wszystkich drzwi. Nieoczekiwanie odkryłem w sobie podziw dla wiary, która daje siłę, by wbrew odruchowi sprawiedliwości nie odpowiadać pięknym za nadobne. Wiary, że Ten, Który Jest to nie sprowadzający pomstę i śmierć na wrogów swoich wybrańców, zazdrosny i chciwy idol. To nie potężniejsze od innych, plemienne bóstwo, które zapewni ci panowanie i pomyślność w nagrodę za to, żeś się urodził z takim, a nie innym garniturem genów. Bóg, którego dane mi było rozpoznać okazał się Przyjacielem, wobec którego „nie masz Żyda, ani Greka” (Ga 3,28). Panem Stworzenia, przed którym nie ma „zwierząt równych i równiejszych”. Nie ma „rasy panów” i służącego jej za podnóżek ludzkiego „bydła”. Zrozumiałem też, że bez względu na to, czy wierzymy, bez owej monoteistycznej koncepcji Boga osobowego i Jego relacji z człowiekiem grecka mądrość i rzymskie prawo pozostały by co najwyżej wzniosłymi reliktami starożytności. Bez chrześcijańskiego przełamania zasady plemiennego partykularyzmu nie powstała by cywilizacja łacińskiej Europy. Cywilizacja, której mimo wielu trudności i trawiących ją chorób, nie tylko udało się ocaleć, ale i zachować tę witalność, która nie przestaje fascynować ludzi spoza naszego kręgu kulturowego.

„Strzeżcie się tych botaników, co twierdzą, że drzewo poznania rodzi korzenie zła”

Warto pamiętać, że ów rys etycznego uniwersalizmu zawdzięczamy odsądzanemu dziś od czci i wiary chrześcijaństwu. Warto zdać sobie sprawę, że takie kategorie, jak nowotestamentalna koncepcja bliźniego, bynajmniej nie stanowią oczywistości poza cywilizacją łacińską. Mając to na uwadze, łatwiej pojąć coś, co na pierwszy rzut oka wydaje się zupełnie niezrozumiałe, vide – cytowane już przeze mnie orzeczenie prof. Moshe Zimmermanna, że „Izraelczycy nie uważają Polaków za partnerów do dyskusji na jakikolwiek temat” (1) Czytelnicy wcześniejszych tekstów na tym blogu przypomną sobie także inne przykłady, które korespondują z opinią prof. Zimmermanna. Chcąc przekonać się o żywotności stereotypów zrodzonych w łonie judaizmu talmudycznego, a więc tego, który od zarania był programowo wrogi uniwersalistycznym kategoriom Nowego Testamentu, warto skorzystać z pouczających doświadczeń ks. prof. Waldemara Chrostowskiego. W jednym ze swoich wykładów wieloletni współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów przytacza fragment rozmowy, którą odbył z reprezentującym środowiska żydowskie Stanisławem Krajewskim: „zadzwonił do mnie i powiada - Słuchaj, no, to jest dialog - my musimy mówić jednym głosem. - Mówię mu - W porządku. Tylko czy to musi być Twój głos?” (2)

„Po słowach ich poznacie, co chcieli przemilczeć”

Czy w takim razie polsko – żydowski dialog skazany jest albo na impotencję, albo na permanentne zafałszowanie maskowane dyplomatycznymi i etnograficznymi rytuałami? Ośmielam się wierzyć, że nie. Jak już deklarowałem w innym miejscu, jestem przekonany, że ludzi dobrej woli, gotowych uczciwie spojrzeć na bilans polsko – żydowskich relacji jest więcej. Kiedy przed siedmioma laty na łamach pisma „Jidełe” opublikowano dyskusję młodych polskich Żydów pt. „Wnuki >>żydokomuny<<”(3), pomyślałem, że potencjał rzeczywistego, a nie jedynie deklaratywnego dialogu istnieje naprawdę. Naturalnie trudno się spodziewać, żeby jeden tekst, a przy tym przemilczany przez prasę głównego nurtu, znacząco wpłynął na ogólną tendencję. Nie trzeba być wybitnym znawcą spraw polsko – żydowskich, by zauważyć, że bardzo nieraz bezkompromisowe w swym krytycyzmie, wolne media demokratycznej RP w obliczu niektórych tematów, jak gdyby na rozkaz nakładają kaganiec – niewidkę. Z jednej strony spotykamy się z hołubieniem zdyskwalifikowanego pod względem warsztatu naukowego „historyka” Jana Tomasza Grossa. Z drugiej mało kto próbuje poddać krytycznej analizie źródła w rodzaju pamiętników Chaima Lazara, których autor chełpi się udziałem w mordowaniu polskich mieszkańców wsi Koniuchy (4). Z jednej strony słyszymy, że w izraelskiej prasie pojawiają się artykuły, których autorzy całkowicie serio oznajmiają, iż „Polacy, organizując imprezy takie jak Festiwal Kultury Żydowskiej w Krakowie, zakładając restaurację z żydowskim jedzeniem czy odnawiając synagogi, usiłują zamazać swoje poczucie odpowiedzialności za Holokaust”(5). Z drugiej nikt nie kwapi się nie tylko do przepraszania, ale nawet do potępienia szmalcownictwa kierowanych przez Abrahama Gancwajcha, żydowskich agentów Gestapo z organizacji „Żagiew” (6). Przykłady owego wymownego braku równowagi można by długo mnożyć.

„Wielu próbowało stworzyć kamień filozoficzny przez petryfikację myśli”

Warto zdawać sobie sprawę z owego kontekstu, ilekroć mamy okazję być konfrontowani z absolutnie dowolnym, lub co najmniej selektywnym stosunkiem do faktów. Warto o tym pamiętać, ilekroć – choćby w sposób dorozumiany -  jako warunek sine qua non owocnego dialogu traktuje się relatywizację zbrodni ze względu na to, kim były ofiary, a kim byli sprawcy. Warto wreszcie z pewną dozą sceptycyzmu traktować rzekomo rozstrzygający zarzut, że brak porozumienia wynika z tego, że akurat nami nieodmiennie kieruje rasistowska nienawiść (7). Cokolwiek krytycznego moglibyśmy powiedzieć na temat naszych ministrów edukacji, żadnemu z nich nigdy nie przyszłoby do głowy, aby młodzieży wybierającej się do zaprzyjaźnionego kraju wydawać instrukcję podobną do takiej:  „Wszędzie będziemy otoczeni przez Polaków. Będziemy nienawidzić ich z powodu udziału w zbrodniach”(8). Być może zatem niekoniecznie zawsze warto wdawać się w kazuistyczne roztrząsania zagadnień typu: czy i w jakim stopniu krytyczne opinie na temat postępków danego Tutsi, albo Hutu to przejaw wyssanego przez nas z mlekiem matki „antychamityzmu”. Z kolei nie dość gromki entuzjazm wobec opinii jakiegoś Czecha to dowód drzemiącego w nas, choć zakamuflowanego „antyjafetyzmu”. O tym do jakich nadużyć dochodzi przy okazji posługiwania się zarzutem „antysemityzmu” mogliśmy (i obawiam się, że będziemy mogli) przekonać się wiele razy. Wbrew wydawało by się oczywistemu absurdowi, przyzwyczailiśmy się już, że ów argument stosowany jest  nie tylko wobec „jafeckich” Polaków oraz jak najbardziej semickich Arabów, ale szafuje się nim do woli względem rodowitych, choć z jakichś względów niewygodnych Żydów. Przygody prof. Normana Finkelsteina (9) czy Icchaka Laora (10) są w tej mierze aż nadto wymowne. Niezwykle pouczających przykładów na temat, z czego przy użyciu odpowiednich środków można ukuć „rozstrzygający” wszelkie dyskusje zarzut nienawiści wobec Żydów (tym w istocie jest rzeczywisty antysemityzm) dostarczają również opowieści o pełnej wyzwań pracy funkcjonariuszy Kidonu, Tsometu i Shicklutu, zawarte we wspomnieniach Victora Ostrovsky’ego, byłego szpiega izraelskiego wywiadu (11).

„Wszyscy chcą naszego dobra. Nie dajcie go sobie zabrać”

Studiując sążniste elaboraty, kolejne artykuły i popularne komiksy poddające głębinowym analizom stopień odpowiedzialności „polskich antysemitów” za Shoah, słysząc o „narastającym klimacie nietolerancji powodowanej rasizmem, ksenofobią i homofobią w Polsce” (12) spróbujmy wyobrazić sobie, co jeszcze musiano by na nasz temat ogłosić, żebyśmy zechcieli wykrzesać z siebie choć odrobinę godności. Co takiego powinien o nas dowiedzieć się świat, żebyśmy zechcieli okazać choćby namiastkę szacunku do naszych przodków. Do ludzi, którzy byli gospodarzami tej ziemi. Ludzi, których gościnność stworzyła unikalną na skalę Europy kulturę opartą na zasadach wolności i tolerancji religijnej. Ludzi, którzy tyle razy przelewali krew za niepodległość Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Którzy za cenę ogromnych ofiar wydali spośród siebie najliczniejsze grono Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Jeśli wspominam o tym wszystkim w kontekście zaostrzającej się kampanii wyborczej, czynię to w przekonaniu, że to dobra okazja, aby o wizję przyszłości stosunków polsko – izraelskich i polsko – żydowskich zapytać tych wszystkich, którzy dziś zabiegają o nasze głosy. Sądzę, że warto dowiedzieć się, czego w przypadku wygranej możemy spodziewać się i po liderach poszczególnych list wyborczych, i po kandydatach zajmujących niższe miejsca. Czego my – Naród, możemy spodziewać się w zakresie takich spraw, jak obrona przed atakami ze strony ludzi, którzy w imię własnych, nie koniecznie zgodnych z polską racją stanu, celów nie cofają się przed zniesławianiem naszego dobrego imienia. Nie wahają się deptać pamięć o naszych bohaterach i zarabiać na prochach ofiar ludobójstwa.

Przekonajmy się, kto z naszych polityków zasługuje pod tym względem na miano męża stanu.

 

***

Śródtytuły zaczerpnięte z „Myśli nieuczesanych” Stanisława Jerzego Leca

Przypisy:

1)„Dla Izraelczyków Polska jest nie mniej winna niż Niemcy” – wywiad z prof.Moshe Zimmermannem”, Rzeczpospolita z 13.04.2007

http://7dni.wordpress.com/2007/04/13/szoa-holokaust-w-oczach-izraelczykow/

2) Por.: „O dialogu z Żydami - prelekcja ks.prof. Waldemara Chrostowskiego  na temat dialogu z Żydami, wygłoszona dla kapelanów wojskowych na Jasnej Górze”.

http://www.polonica.net/wyklady_wywiady.htm

3) Zobacz: Wnuki „Żydokomuny”. Dyskusja młodych Polskich Żydów w: Jidełe- Żydowskie pismo otwarte, maj 2000.

4) Chaim Lazar, “Destruction and Resistance”, New York 1985

5) Tekst Yuvala Albshany, jaki ukazał się na łamach dziennika „Maariv”, relacjonowany w Rzeczpospolitej z 13.07.07 („Czy Festiwal Kultury Żydowskiej organizują antysemici?”)

6) „Żagiew”-kolaboracyjna organizacja żydowska w getcie warszawskim, powołana pod koniec 1940 r. przez żydowski referat Gestapo z członków Grupy 13 do infiltrowania żydowskich i polskich organizacji podziemnych, w tym niosącym pomoc Żydom. Agenci Żagwi, uznawani za najbardziej wartościowych, posiadali wydane przez Gestapo pozwolenie na broń. (Za Wikipedią)

7) Porównaj z ducha rasistowską tezę Icchaka Szamira, że „Polacy wyssali antysemityzm mlekiem matki”

8) Zobacz: „Młodzi Izraelczycy rozrabiają w Polsce”, Przekrój 19/2007

http://przekroj.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2916&Itemid=58

9) prof. Norman G. Finkelstein jest autorem m.in. głośnej książki „Przedsiębiorstwo Holocaust”.

Zobacz:  http://pl.wikipedia.org/wiki/Norman_Finkelstein 

10) „Izrael woli zmarłych” Rzeczpospolita z 30.06.07. Zobacz:

http://www.rzeczpospolita.pl/news.rol?newsId=8477

11) Victor Ostrovsky, Claire Hoy „Wyznania szpiega. Z tajemnic izraelskiego wywiadu.”, Warszawa 1991

 “By Way of Deception-The making and unmaking of a Mossad Officer.” New York: St. Martin's Press, 1990.

“Der Mossad. Ein Ex-Agent enthüllt Aktionen und Methoden des israelischen Geheimdienstes.” Taschenbuch

12) Fragment uchwalonej przez Parlament Europejski w dn. 15.06.2006. „Rezolucji w sprawie nasilenia przemocy powodowanej rasizmem i homofobią w Europie”.

Przypomnijmy o Rotmistrzu / Let's Reminisce About Witold Pilecki on Facebook. Doświadczając kolejnych erupcji Inferno Polonico, przed oczami duszy widzę Witolda Pileckiego, który do nas, wolontariuszy akcji społecznej "Przypomnijmy o Rotmistrzu" ("Let's Reminisce About Witold Pilecki mówi"), mówi:"Z powodu mojego imienia będą was nienawidzić" (Mt 24,9)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka