Michał Tyrpa Michał Tyrpa
471
BLOG

"Czy nadszedł czas, aby skończyć z nienawiścią do Polski?"

Michał Tyrpa Michał Tyrpa Polityka Obserwuj notkę 8

Takie pytanie zadał czytelnikom izraelskiego dziennika „Haarec” Adar Primor. Cytowany przez Rzepę dziennikarz zauważył, że dyplomaci reprezentujący jego kraj mówią o Polsce jako o najbardziej proizraelskim kraju w Europie. Według Primora występującemu w Polsce „w wersji light” antysemityzmowi, towarzyszy ogromny, przyćmiewający go filosemityzm. Autor artykułu odkrywa przed czytelnikami „Haarec” również realia stosunków polsko-żydowskich, jakie panowały na terenie Generalnego Gubernatorstwa.

Oczywiście – wzorem redakcji Rzepy – należy się z tej odmiany w pisaniu o Polsce cieszyć. Przypomnijmy, że na łamach tego samego „Haarec” opublikowano niedawno komiks opowiadający o tragicznych losach dwóch żydowskich dziewczynek w okresie Holocaustu. Wśród bohaterów – obok ofiar - pojawiła się wzorcowa postać „dobrego Niemca” oraz, naturalnie, zasługująca na pogardę, masa typowych polskich świń.

Niesiony falą entuzjazmu z powodu owej krzepiącej zmiany, pozwolę sobie jednak nie stracić z oczu konstatacji, zawartej w pytaniu izraelskiego dziennikarza, które umieściłem w tytule tego wpisu. Ci, którym zależy na jak najlepszych relacjach między naszymi narodami, nie powinni zamykać oczu na rzeczywistość. Nie powinni zamykać oczu na fakt społeczny, jakim jest szczera nienawiść wielu Żydów wobec Polski. Nie powinni zamykać oczu na skandaliczną politykę oświatową izraelskiego rządu, który postawę nienawiści wobec Polaków do niedawna w specjalnej instrukcji z a l e c a ł (a może czyni to w dalszym ciągu?) odwiedzającym Polskę wycieczkom uczniów szkół średnich. Mam nadzieję, że wiele wątpliwości w tej kwestii już wkrótce rozwieje pan David Peleg, w odpowiedzi na skierowanych przeze mnie do niego siedem pytań.

Z mojego punktu widzenia, interesujące wydaje się jeszcze co innego. Mianowicie – zakres perspektywy, w jakiej wciąż traktuje się sprawy polsko-żydowskie. Zakres ten nieodmiennie ograniczony jest do historii II wojny światowej. Otóż byłoby ze wszech miar wskazane, żeby izraelskie (i te związane z żydowską diasporą) media, elity i ogólnie opinia publiczna bardziej zainteresowały się tym wszystkim, o czym pisałem przed rokiem na łamach Rzepy.

___________________________________________________________________________

„Polsko-żydowska niepamięć” („Rzeczpospolita” z 7.06.2006)

W kraju, który przez wieki stanowił azyl dla ściganych przez nienawiść wygnańców, publiczną debatę o polsko-żydowskich relacjach wyznacza wyłącznie dokonane przez Niemców ludobójstwo.

Napięcia między pamięcią Polaków a pamięcią Żydów nie uda się zmniejszyć, postrzegając stosunki polsko-żydowskie wyłącznie w perspektywie niemieckich zbrodni. Uzdrowieniu pamięci nie przysłuży się też nieustanne straszenie "polskim antysemityzmem".

"To właśnie tu naród żydowski stał się sobą. Nie żył jak gość w cudzym domu, gość, który musi stale pamiętać o zwyczajach i nawykach gospodarza. Żydzi mieszkali tu swobodnie i bez maskowania się, poza domami tak samo jak wewnątrz nich..." stwierdził o Polsce Abraham Joshua Heschel. [...]
Przekonanie o moralnej winie, kolektywnie obciążającej polskie sumienia, rozpowszechnione jest szczególnie wśród młodego pokolenia. Można się o tym przekonać odwiedzając internetowe fora dyskusyjne. Porażeni "zbrodniczym" dziedzictwem polskiej historii internauci manifestują głęboki wstyd z powodu swej kalekiej (czytaj: polskiej) tożsamości. Nie szczędzą gorzkiego sarkazmu, a nawet pogróżek pod adresem "moherowego społeczeństwa". Poczucie winy wielu owych młodych ludzi sięga tak daleko, że są oni gotowi kajać się za to, że jedynie 5 tysięcy Polaków uhonorowano tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.

Hipertrofii polskiego sumienia towarzyszy brak elementarnej wiedzy na temat tysiącletniej obecności Żydów w Polsce. Przeciętny obywatel RP wie, że do drugiej wojny światowej Żydzi stanowili znaczny odsetek naszego społeczeństwa. Wiele mówi się również o unicestwieniu świata Żydów polskich. Mało kogo natomiast zajmuje kwestia, co sprawiło, że ów świat nie gdzie indziej, a właśnie tu zaistniał.
Jest prawdziwym paradoksem, że w kraju, który przez wieki stanowił azyl dla ściganych przez nienawiść wygnańców, przestrzeń publicznej debaty o polsko-żydowskich relacjach wyznacza wyłącznie dokonane przez Niemców ludobójstwo. Charakter i skala tej zbrodni odsunęły w cień wszystko, co działo się z Żydami wcześniej. Warto jednak podkreślić oczywistość, która dzisiaj bardzo często uchodzi uwadze zagranicznych dziennikarzy: Holokaust stanowi fragment historii stosunków żydowsko-niemieckich, a nie żydowsko-polskich.
Naszym najważniejszym zadaniem jest przywrócenie pamięci o wspaniałym dziedzictwie Polski Piastów i Jagiellonów, Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Kraju, w którym przez setki lat kwitło żydowskie życie religijne, szkolnictwo i kultura. Warto pokusić się o porównanie prawnej i faktycznej sytuacji Żydów w kraju nazwanym przez nich "Polin" (miejsce, w którym można odpocząć), z warunkami, jakie im stwarzano w dawnych Niemczech, Anglii, Francji, Rosji czy Hiszpanii. Ci, którzy utrwalają dziś na świecie stereotyp Polaka antysemity, zazwyczaj nie wiedzą, że w czasach, kiedy w całej Europie Żydów mordowano, rabowano, wypędzano, Polska była krajem, w którym mogli oni pielęgnować swą tożsamość i budować ekonomiczną prosperity. A także, że w wieku XIX 4/5 światowej populacji Żydów wywodziło się z Rzeczypospolitej.

W wielu krajach obserwujemy wzrost zainteresowania historią. Ów pęd do odkrywania przeszłości jest świadectwem potrzeby konsolidacji wokół wartości, na których opiera się coraz chętniej afirmowane poczucie tożsamości wspólnotowej. Jeżeli maksymę o historii jako nauczycielce życia potraktujemy serio, dzieje Polski okażą się prawdziwą skarbnicą doświadczeń, z których można i należy czerpać. Warto dzisiaj tworzyć instytucje i programy, które następcom Normana Daviesa pozwolą podjąć badania nad parlamentaryzmem I Rzeczypospolitej, a także dziejami osiadłych na jej ziemiach Tatarów, Karaimów, Ormian oraz Żydów.

Europejskim politykom i samorządowcom warto przybliżyć fenomen autonomii Żydów polskich. Nie tylko historia Rady Czterech Ziem, niespotykanego gdzie indziej parlamentu narodu w diasporze, czeka wciąż na opisanie i popularyzację. Dziennikarzy, intelektualistów i polityków zarzucających polskiej tradycji genetyczną niechęć do starozakonnych warto zachęcać do studiów nad dziejami sztetli. Czy na mapach któregokolwiek z krajów starej Europy można znaleźć setki nazw miasteczek, w których na mocy wydanego przez władze przywileju obowiązywał zakaz osiedlania dla chrześcijan? A było to w czasach, kiedy Anglia przez ponad 350 lat w ogóle nie tolerowała Żydów w swych granicach. Historykom formułującym pod adresem Polski zarzut o "zatrzaśnięciu" Żydów w ramach poddaństwa, warto uświadomić, że na długo przedtem, nim królowa Wiktoria nobilitowała Mosesa Montefiore i Edmunda Rotschilda, całe żydowskie rodziny były w Polsce przyjmowane w poczet herbowej szlachty.

Wiedza o setkach lat historii Żydów w Polsce powinna przeniknąć do świadomości mieszkańców globalnej wioski. Warto postarać się, aby owa przeszłość zyskała status wspólnego dziedzictwa Europejczyków, Amerykanów, Izraelczyków. Doświadczenia tysiącletniej żydowskiej przygody z Polską mogą również stanowić antidotum na odradzające się upiory XX wieku. Przede wszystkim zaś powinny stać się trwałym elementem fundamentów, na których opiera się dialog międzynarodowy.

Michał Tyrpa, prezes Fundacji Paradis Judaeorum

(przedruk w Internecie za zgodą red.Krzysztofa Gottesmana)

Przypomnijmy o Rotmistrzu / Let's Reminisce About Witold Pilecki on Facebook. Doświadczając kolejnych erupcji Inferno Polonico, przed oczami duszy widzę Witolda Pileckiego, który do nas, wolontariuszy akcji społecznej "Przypomnijmy o Rotmistrzu" ("Let's Reminisce About Witold Pilecki mówi"), mówi:"Z powodu mojego imienia będą was nienawidzić" (Mt 24,9)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka